4 błędy, które popełniłam planując tegoroczne wakacje i 3 całkiem udane decyzje
Zacznę od tego, że tegoroczne rodzinne wakacje uważam za bardzo udane. Nie mam zamiaru absolutnie narzekać, a raczej podsumować kilka ciekawych doświadczeń, które nas spotkały i "ubarwiły" wspólny wyjazd. Był to pierwsze wakacje w pakiecie 2+1 (nie licząc dotychczasowych wyjazdów do dziadków) i pierwszy tak daleki wyjazd. Wniosek: było zdecydowanie bardzo inaczej w porównaniu z tym, jak spędzaliśmy czas na podobnych wyjazdach jeszcze zanim urodziła się Córeczka.
Planując wakacje z prawie półtorarocznym dzieckiem nie wzięłam pod uwagę jednego kluczowego faktu. Nasz świat kręci się teraz wokół dziecka i wakacje zakręcą się tym bardziej. A to oznaczało, że będzie jak co dzień, czyli na wariackich papierach.
Co więc poszło "nie tak"?
Błąd nr 1: Jedziemy nad morze, a więc najwięcej czasu spędzimy oczywiście nad morzem.
Gdy wyjeżdżaliśmy w dwójkę nie mogliśmy nadziwić się tym, którzy siedzieli godzinami przy hotelowym basenie. Na 3, 4-ty dzień pobytu pytali nas o drogę na plażę położoną jakieś 500 m dalej. Już się nie dziwię :) My najwięcej czasu spędziliśmy na ... placu zabaw. Mała była w siódmym niebie siedząc dokładnie na takiej samej huśtawce, jaką ma na co dzień koło domu. A po wejściu na plażę i wykonaniu kilku kroków w piasku z rozpaczą pokazywała rączką w kierunku wyjścia. W efekcie nasze sesje plażowe trwały od 5 do 20 minut. Nie dłużej.
Błąd nr 2: Zacznę pakować się wcześniej, to i tak bardzo duże wyprzedzenie.
Taaa... Na pewno nie dla zakręconej w wirze codziennych obowiązków matki. Dobrze, że zostawiłam sobie taką rezerwę czasową, ale i tak zafundowałam sobie w ten sposób dzień pełen paniki. Pamiętam jak przed naszą podróżą poślubną pakowałam walizkę jeszcze kilka godzin przed wyjazdem na lotnisko. Do ostatniej chwili walczyłam z nadmiernymi kilogramami. Ale teraz pomyślałam sobie, że 3 dni na spakowanie trzech osób przecież w zupełności wystarczą. I pewnie by tak było, gdyby nie wniosek, do którego doszłam w ostatniej chwili, że właśnie nastąpił ten nieszczęsny moment, w którym Córeczka zaczęła hurtowo wyrastać ze wszystkich ciuszków. Zostały dwa dni, ja miałam zero czasu na jakiekolwiek bieganie po sklepach, a dziecko wyglądało jak sierotka, gdy po kolei przymierzałam jej kolejne ciuszki z przygotowanej wcześniej sterty do zapakowania. Wyjścia były dwa. Albo zapakuję co mam, a potem zdjęcia z wakacji schowam gdzieś głęboko w folderze "tajne przez poufne", by za kilkanaście lat nie dogrzebała się do nich Córeczka. Albo zrobię zakupy przez internet, do czego nigdy nie byłam dotąd przekonana. Ponieważ uwielbiam robić zdjęcia i chwalić się ich efektami wybrałam opcję nr 2 kupując dziecięce ciuszki w sklepie on-line. Trochę mnie to kosztowało stresu, bo zakupy były n a p r a w d ę na ostatnią chwilę.
Błąd nr 3: Zawsze podróżowaliśmy z małą w nocy. Dziecko spało, podróż upływała spokojnie i bez przygód. Ale tym razem, skoro był to wyjazd na wakacje, starym zwyczajem zaplanowaliśmy odwiedzić po drodze kilka lokalizacji i wzbogacić tym samym swój pakiet wakacyjnych wrażeń. I znów był ZONK. U naszego Malucha pierwszy raz odezwała się choroba lokomocyjna. Piękne ciuszki, które przygotowałam dla siebie i dla niej na podróż (żeby ubrać się wakacyjnie i wprawić w wypoczynkowy nastrój), skończyły tragicznie. Jechaliśmy jak na sygnale, byle do celu, zatrzymując się tylko na siusiu i kawę. Ze zwiedzania nici, bo ani nastrój, ani tym bardziej outfit mój i Córeczki nie był ku temu korzystny...
Błąd nr 4: Było trochę kontynuacją tego, co powyżej. Przygotowałam szczegółowy plan atrakcji, które chcieliśmy zobaczyć. Bo przecież nad morzem jest ich dużo więcej niż tylko woda i piasek. Prawda? Ale... nie przewidziałam, że droga do nich będzie wiodła nieopodal niezliczonej liczby dmuchańców-skakańców, helowych baloników i dziecięcych samochodów na pilota. To one stały się celem niejednego spaceru, a widząc radość dziecka nawet nie myśleliśmy, by zmieniać kierunek i szukać innych wrażeń.
To tyle na temat urlopowych wtop. Jakie wakacyjne decyzje nam się udały?
Po pierwsze: Wakacje w Polsce. Założyliśmy sobie, że dopóki Córeczka nie będzie miała prawdziwej frajdy z lotu samolotem i przebywania w tropikach, nasze wakacyjne szaleństwa będziemy realizować na miejscu, w kraju. Biorąc pod uwagę to, o czym wspomniałam powyżej, była to dobra decyzja. Bo jaka jest różnica między huśtawką i dmuchaną zabawką w Polsce albo południowoeuropejskim słońcu? Opalenizna być może większa, ale uśmiech dziecka zawsze ten sam :)
Po drugie: Przekonałam się do zakupów przez internet. Ciuszki z TXM dotarły lotem błyskawicy. W paczkomacie koło mojego domu były już następnego dnia po zamówieniu, czyli akurat w chwili, kiedy czas najwyższy był już na domykanie walizek. Zrobiłam na prawdę udane zakupy, kompletując całą niezbędną wakacyjną wyprawkę za nieduże pieniądze.
Po trzecie: Wakacje 2+1 bez Babci i awaryjnych nianiek. Chociaż nie wątpię, że ich towarzystwo ubarwiłoby nasz wspólny wyjazd, to jednak przez te kilka dni na prawdę mieliśmy czas tylko dla siebie. Wycisnęliśmy go na maksa, ciesząc się chwilami spędzonymi tylko we... troje :)
Na zdjęciach - Mała Muffinka w wakacyjnej odsłonie. Ciuszki kupione w TXM (łącznie zapłaciłam za nie 103 zł, co jak na taką ilość też było dla mnie miłą niespodzianką):
- spódniczka niemowlęca szara w pastelowe motylki
- bluzeczka krótki rękaw z siateczką
- sweterek dziergany
- komplet szare spodnie w kropeczki oraz różowa bluzeczka z falbankami
- legginsy w kwiatki
- bluzka z długim rękawem pudrowy róż
- body białe z krótkim rękawem (nie ma go na zdjęciach)
Wpis powstał we współpracy z marką TXM. Opinie w nim zawarte wynikają z indywidualnych doświadczeń Autorki. Zdjęcia pochodzą z prywatnego wakacyjnego archiwum.
Moja córka zaliczała w drodze na plaże wszystkie automaty z zabawkami🙂
OdpowiedzUsuńWażne, że wakacje można zaliczyć do udanych, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRok temu byliśmy z rocznym wtedy synkiem na Mazurach-tragedia. Głównie przesiedzielismy w pokoju a jak już jechalismy cos zwiedzać to wlasnie objazdowo w aucie. Maly ciągle marudzil płakał.Musielismy skrocić nasz pobyt.Dobrze że gospodarze byli w porzadku i zwrócili nam pieniadze.Na szczęscie przyjechala jakas para na spontanie ktora szukala noclegu.Za 2 tyg.wybieramy się nad morze do szwagra.Już się obawiam jak to bedzie.
OdpowiedzUsuńOj, to faktycznie mieliście szczęście znaleźć pokój u takich gospodarzy. Ja jak szukałam nad morzem jeszcze przed narodzinami córeczki to musiałam rezerwować okrągły tydzień i płacić z góry mimo, że mogliśmy przyjechać dopiero na 3 dzień rezerwacji. Od początku już o tym ich informowałam, ale nie było zmiłuj. Albo bierzemy tydzień albo nic ;/
UsuńZ dziećmi trzeba zawsze uważać, ale zazwyczaj samochód jest i mąż który poratuje w sytuacjach krytycznych.
OdpowiedzUsuńZakupy przez neta to spora oszczędnośc czasu dla zabieganej mamy :) Nie znosze tych wszystkich dmuchańców ustawianych celowo tak, by nie dało się ominąć! Współczuje choroby lokomocyjnej!
OdpowiedzUsuńRok temu nad morzem Tosia szalała na punkcie wszystkich automatów, w tym roku wybraliśmy się w góry, gdzie o te rzeczy było naprawdę trudno:)
OdpowiedzUsuńW tym roku chłopaki byli już w górach - jako sześciolatki zaliczyli dolinę 5 stawów z dziadkami, a za chwilę jedziemy nad morze. Czeka nas trasa ponad 500km, wiec przygotowałem jakiś czasem wpis o tym jak przetrwać taką podróż. A polskie morze? Trochę kapryśne, ale i tak warto...
OdpowiedzUsuńNo, no to gratuluję odwagi na takie wyprawy i wytrwałości chłopakom. Może i ja za parę lat się odważę. Tylko, że wtedy obawiam się, że będę miała nie problem z dzieckiem a mężem, który nie lubi wspinać się po górach... ;)
UsuńJa od czasu zostania mamą tez już się nie dziwię, że rodziny spędzają czas na basenie, placu zabaw czy salach z kulkami na ośrodku. Sami robimy tak samo, atrakcje zmniejszając do tego co mogą znieść maluchy.
OdpowiedzUsuńOj przy dzieciach to głowa musi być wszędzie ;)
OdpowiedzUsuńJEszcze swoich nie mam więc do końca nie wiem jak to jest, ale widzę dużo ;)
Tak na prawdę można zrobić sobie szkic, zarys jakiegoś planu wakacji gdy chcemy gdzieś wyjechać z dziećmi, jednak trzeba mieć na uwadze, że może stać się tak, iż nic z naszych planów, poza dotarciem do hotelu, tak na prawdę nie wyjdzie
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to wyciągać wnioski na przyszłość :) nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi :) super wakacje, już chyba można zacząć powoli myśleć o następnych.
OdpowiedzUsuńŚwietne informacje! Na pewno sobie z nich skorzystam, zanim wybiorę się na urlop, bo widzę, że nie tak łatwo jest się przygotować, a my planujemy pojechać za granicę. Zainteresowały nas Wyspy Kanaryjskie po artykułach i przewodnikach, które widzieliśmy na stronie https://wyspy-kanaryjskie.pl/ . Super, że w internecie pojawiają się takie ciekawostki, bo dzięki temu lepiej i szybciej można zaplanować sobie wyjazd i przede wszystkim wybrać interesujący kierunek. Sprawdzajcie i korzystajcie!
OdpowiedzUsuńCiekawe informacje i na pewno warto się nimi zainspirować. Podpowiem, że ja raczej planuję dalsze podróże i dzisiaj na stronie https://4seasonsbeauty.pl/magiczna-okinawa-odkryj-jedna-z-najciekawszych-wysp-japonii/ dowiedziałam się o wyspie Okinawa przy okazji kosmetyków, więc koniecznie muszę się rozejrzeć za opcjami.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o firmy zajmujące się wynajmem busów z kierowcą to mam wrażenie, że wyrastają one jak grzyby po deszczu, ale niestety nie jest to jednoznaczne z jakością świadczonych przez nie usług. Jeżeli szukacie najlepszej firmy to polecam zerknąć na wynajem busa gdynia jest to firma, która jest na rynku od wielu lat i posiada bardzo duże doświadczenia w wielu rodzajach transportów takich jak wycieczki, przewożenie gości na wesela, czy wyjazdy na zawodowy sportowe. Bardzo dbają oni o komfort swoich pojazdów oraz o bezpieczeństwo, co mnie osobiście bardzo przekonuje.
OdpowiedzUsuńUważam, że warto na wakacje zabierać malutkie dzieci. Wiadomo wypoczynek, ale wspomnienia z dziećmi są najlepsze. My w tym roku jedziemy na narty, bo córka ma już 6 lat. Na https://eski.pl/ czytałam o kurortach narciarskich i mamy upatrzony już bezpieczny.
OdpowiedzUsuńJa zaczynam zwracać uwagę na to, czy hotel ma takie rozwiązania - https://www.eltrox.pl/monitoring/zestawy-do-monitoringu.html
OdpowiedzUsuńPo prostu raz nas okradziono na wakacjach i wydaje mi się, że gdyby były kamery, to ktoś by się bał to zrobić. Może i głupie, ale to tak to u mnie wygląda.
Ja zawsze wszystko dokładnie planuję. Teraz zamierzam wyjechać do Hiszpanii i tutaj https://iamtourist.org/category/tips/canary-islands/ znalazłam kilka ciekawych wskazówek jak się do tego najlepiej przygotować. Już odliczam dni do wyjazdu!
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń