Wyprawka dla noworodka: 7 zaskakujących i bardzo praktycznych przedmiotów, o których być może nawet byś nie pomyślała...
To nie jest kolejny post, który ma na celu jedynie przekazanie informacji, ile pieluszek i jakiego rodzaju ubranka do szpitala (i nie tylko) powinnaś przygotować dla swojego jeszcze nie narodzonego dziecka. Owszem, są to rzeczy must have i nie możesz ich pominąć przygotowując się na przyjście na świat maleństwa. Ale takich list pod hasłem wyprawka dla niemowlaka w internecie znajdziesz sporo. Wystarczy odpowiednia selekcja i wyprawka gotowa. Ja na przykład przed narodzinami Córeczki skorzystałam z tej oto listy podesłanej przez koleżankę:
Lista tradycyjnych rzeczy, które powinny znaleźć się w wyprawce dla noworodka i jego mamy.
Dziś, gdy mogę nazwać się już z dumą doświadczoną młodą mamą ;) chciałabym podpowiedzieć młodszym stażem rodzicom, o jakie przedmioty warto uzupełnić wyprawkę dla dziecka. Będzie Ci nieco łatwiej, bo ja musiałam je wykombinować sama. Z perspektywy dnia dzisiejszego myślę, że bez tych 7 rzeczy przetrwanie pierwszych miesięcy opieki nad Córeczką byłyby znacznie trudniejsze.
Tradycyjne listy tego typu skupiają się na higienie i zdrowiu niemowlaka, ubiorze, pojawia się na nich też szereg niezbędnych, choć oczywistych przedmiotów typu wózek, fotelik samochodowy czy łóżeczko. Gdy przygotowywałam się do narodzin Małej Muffinki miałam nawet wrażenie, że często tworzone są z automatu. Bardzo pomocne, a jednak brakuje w nich pewnego małego szczegółu... Chodzi po prostu o fakt, że oprócz wykonywania szeregu czynności, które będą składały się na rutynową opiekę nad Twoim dzieckiem, będziesz jeszcze potrzebować prostych wynalazków, które sprawią, że opieka ta stanie się łatwiejsza i bardziej przyjemna dla Ciebie i dla Dziecka. Z korzyścią dla dwojga!
Oto lista 7 "czasoumilaczy" i "opiekoułatwiaczy", które w ciągu pierwszych kilku miesięcy życia mojej Córeczki przydały mi się niesamowicie, a których nie znalazłam wcześniej na żadnej innej liście z wyprawką dla noworodka.
1. Wielokolorowa żarówka na... pilota
To takie istnieją? O tak! W moim domu znalazła się zupełnie przez przypadek w okolicach narodzin dziecka i na długie miesiące stała się naszym najlepszym przyjacielem :) Niezastąpiona nocą, gdy nawet nie chciałam słyszeć o zgaszeniu światła w naszej sypialni. Pewnie też będziesz mieć taką potrzebę, by swojego dziecka nie spuścić z oka ani na moment. Ja na moją śpiącą Córeczkę mogłam patrzeć godzinami, nawet nocą. Ale też bałam się, by nie przydusiła się kocykiem, nie odwróciła w beciku główką do materacyka itp., itd. Takich scenariuszy w głowie młodej mamy rodzi się tysiące. Nie ma więc sensu zasypiać w ciągłym niepokoju, albo bez ustanku wstawać, by zapalić światło i zerknąć na dziecko. Pilot do lampki, która stoi nieco w oddali (i dzięki temu nie bije swoim blaskiem po oczach ani Tobie ani dziecku), to świetna sprawa! Tylko po co kupować nową lampkę, albo szukać jakiejś specjalnej z pilotem? Wystarczy kolorowa, ledowa żarówka z odpowiednim gwintem i po sprawie :) Gdy już nie będziesz jej potrzebowała, wymienisz sobie ją na zwykłą i lampka kupiona kiedyś do sypialni odzyska swoje dawne funkcje. Ale bezprzewodowe włączanie to nie jedyna zaleta takiego urządzenia. Bardzo przydaje się też funkcja rozjaśniania i ściemniania światła oraz zmiany koloru. Po pierwsze w sypialni nie jest już tak nudno, choć przy niemowlaku na brak atrakcji nawet nocą raczej narzekać nie będziesz. Funkcja ta przydaje się, gdy chcesz zasnąć i nie wyłączać światła. Zmieniasz kolor na ciemniejszy, dodatkowo możesz też zmniejszyć jego intensywność. Gdy dziecko się wybudza, przychodzi czas karmienia lub zmiany pieluchy włączasz kolor biały/żółty (w zależności od preferencji), rozjaśniasz na maksa i gotowe. Nie musisz zapalać górnego światła i rozbudzać przy tym siebie i dziecko. Ja przy tej ekonomicznej żaróweczce (LEDy nie zużywają tak dużo energii jak tradycyjne żarówki) spałam przez długie 5 miesięcy. Teraz włączam ją w innym celu - dla zabawy! Córeczka bardzo lubi obserwować zmiany kolorów a pilot ma taką fajną funkcję, że robi to automatycznie.
Jeśli nie masz pomysłu, gdzie dostać taką żarówkę, możesz skorzystać z mojej podpowiedzi. Mąż dostał ją w jednym z popularnych dyskontów, ale to była raczej tylko oferta czasowa. Nie ma więc sensu, żebyś przygotowując się na przyjście na świat maluszka traciła czas i biegała od sklepu do sklepu. Polecam mój sprawdzony sposób w takich sytuacjach - zerknij na oferty sprzedaży takich kolorowych żarówek led z pilotem na stronie jednej z popularniejszych porównywarek (tutaj). Cena, jak zauważysz jest wcale nie wygórowana w zamian za tyle funkcji i wygodę dla mamy i maluszka. Żarówkę z pilotem można bowiem dostać już za około 30 zł. Koniecznie zwróć uwagę na dobór odpowiedniego gwintu, pasującego do Twojej lampki (kinkietu lub żyrandola) w sypialni.
2. Czarno-biały obrazek
Sklepy dziecięce pełne są kolorowych i pięknych zabawek. Ale muszę Cię zmartwić, Twojego malca na starcie wcale nie będą one interesowały. Przynajmniej przez pierwsze miesiące dziecko woli oglądać kontrastowe obrazki, niż podziwiać pięknie uszyte misie. Grzechotek nie potrafi chwytać, dlatego trudno skupić na nich na dłużej uwagę nowo narodzonego maluszka. Ten pomysł, który chciałabym Ci zaproponować, podpowiedziała mi moja położna jeszcze zanim Mała Muffinka przyszła na świat. I sprawdził się znakomicie! Mało tego, dostarczył mi wiele radości. Gdy będziesz już miała swojego maluszka przy sobie zrozumiesz te słowa. Pewnie jak ja będziesz z niecierpliwością wyczekiwała na każdy jego ruch, czy gest - przejaw świadomego rozumienia świata. Nowo narodzone dziecko żyje bowiem troszkę w swoim świecie i dopiero z upływem czasu zaczyna kontrolować ruchy gałek ocznych, rączek czy wydawane dźwięki. Pamiętam moment, kiedy po raz pierwszy ustawiłam "pierwszą czytankę", jak nazwałam ten przedmiot przed oczami kilkudniowej Córeczki. Przechyliła główkę na bok i wyraźnie zainteresowała się przedmiotem. Wpadłam w zachwyt, bo to był pierwszy raz, kiedy skupiła na czymś swój wzrok. Potem czytanka w formie zwykłej kartki papieru wydrukowanej na domowej drukarce przydawała mi się jeszcze wielokrotnie. Także w celach uspokajających, gdy dziecko stawało się już lekko niecierpliwe i marudne. Zaletą takiej "czytanki" jest też to, że zupełnie nie przejmujesz się, że może się zniszczyć. W końcu w każdej chwili możesz wydrukować następną. Mało tego! Możesz z łatwością taką książeczkę samodzielnie dla swojego dziecka napisać :) Wystarczy tylko troszkę "pogrzebać" np. w Wordzie z kształtami i gotowe.
Jeśli nie masz na to czasu, ochoty lub po prostu obawiasz się, że nie potrafisz mam dla Ciebie prezent. Taką pierwszą czytankę przygotowaną przeze mnie możesz pobrać stąd.
3. Zestaw kołysanek
Zanim urodziłam dziecko wydawało mi się, że na kołysanki przyjdzie czas dopiero później. Będę nucić Córeczce do snu, jak trochę podrośnie. Ale traf chciał, że na mojej nocnej szafeczce znalazła się pożyczona od koleżanki płyta z kołysankami jeszcze zanim stałam się mamą. Jaki to był świetny pomysł! Zaczęłam śpiewać je Córeczce zanim jeszcze się urodziła, a potem nuciłam praktycznie od pierwszych dni, gdy pojawiła się na świecie. Zdążyłam już kilku nauczyć się wcześniej na pamięć. I wiecie co? Nie żałuję! Na początku myślałam, że to może bez sensu. Przecież Córeczka i tak nic nie rozumie. A jednak. Jakie było moje zdziwienie, gdy pewnego dnia po tym jak zaczęłam nucić pierwsze słowa kołysanki Mała Muffinka będąc na moich rękach spojrzała na mnie, uśmiechnęła się od ucha do ucha, pomachała swoją rączką wokół moich ust a potem słodko zasnęła. Chwilo trwaj wiecznie :) Teraz śpiewam jej codziennie.
Oto kilka moich ulubionych kołysanek:
- Od tej zaczynałyśmy, taki połogowy wyciskacz łez, piękne słowa o pierwszym kochaniu w rytmie stukającego matczynego serducha (kołysanka: "Mamo żywa kołysko")
- Z popielnika na Wojtusia iskiereczka mruga - taka króciutka historia o oszukanym Wojtusiu, to właśnie tę kołysankę Mała Muffinka polubiła tak bardzo, że uspokaja się i uśmiecha na dźwięk pierwszych słów ("Bajka iskierki" w wersji wykonywanej przez Grzegorza Turnaua i Magdę Umer)
- O Dorotce. To kołysanka, którą zainspirował mnie mąż, gdy byłam jeszcze w ciąży i graliśmy ją Małej Muffince do brzuszka (Kołysanka Dorotka)
- I moje najnowsze odkrycie - kołysanka do Słoneczka (Zachodźże Słoneczko)
I jeszcze mała rada. Na początku usypianie niemowlaka może trwać bardzo długo, dlatego dobrze jest mieć kołysanki zgrane na przykład na płycie. Muzyka z nośnika będzie wspierać rodzica, gdy zaschnie mu w gardle ;) i można zostawić ją grającą w tle, gdy maluszek już słodko śpi.
Oto kilka takich zestawów, które mogę polecić:
Kołysanki usypianki - płyta z tradycyjnymi kołysankami na pokładzie
Tata śpiewa kołysanki - bo niby dlaczego tata nie może zaśpiewać na dobranoc?
Mini mini kołysanki - dla tych, którzy lubią śpiewać wspólnie z gwiazdami
4. Piłka fitness
Na tym sprytnym i jakże prostym w obsłudze urządzeniu do ćwiczeń spędzałam podczas pierwszych czterech miesięcy dzień w dzień po kilka godzin. Pomyślisz może, że stałam się namiętną fanką Ewy Chodakowskiej, czy też Ani Lewandowskiej? Nie, nie wynikało to z mojej chęci zrzucenia zebranych po ciąży kilogramów. Był to raczej ratunek dla mojego kręgosłupa i jednocześnie bardzo skuteczny uspokajacz dla Córeczki. O odkrytej przeze mnie metodzie uspokajania płaczliwego niemowlęcia pisałam już tutaj (Przeczytaj koniecznie, bo może i dla Ciebie będzie ona jak zbawienie w najtrudniejszych chwilach!) Piłka była doskonałym narzędziem, dzięki któremu udało się odtworzyć efekt bujania z matczynego brzuszka. Nie musiałam dźwigać godzinami Małej Muffinki na rękach i nadwyrężać i tak doświadczonego po ciąży kręgosłupa. Może pomyślisz, że nie warto wykorzystywać piłki, bo dziecko się przyzwyczai? Moim zdaniem nie trzeba się tego obawiać. Ja na prawdę często wykorzystywałam piłkę a dziś, gdy Córeczka ma już ponad pół roku potrafię ją uspokoić i usypiać bez tego. Chociaż mimo wszystko chętnie siadam z nią na piłce, zwłaszcza w nocy, gdy nie może spać (choć na szczęście zdarza się to już tylko okazjonalnie). Blisko 8-kilowy maluszek, gdy jestem zaspana, wydaje się ważyć co najmniej 10 kilogramów więcej! Nie wyobrażam sobie opieki nad Córeczką bez tego prostego urządzenia fitness.
Polecam zakup piłki z pompką. Jeśli będziesz ją eksploatować tak jak ja swoją, na pewno Ci się przyda możliwość szybkiego uzupełnienia powietrza ;) Tu znalazłam dla Ciebie kilka ciekawych ofert odnośnie piłki fitness.
5. Kwadratowy cienki kocyk/pieluszka
Wiem, że i kocyki i pieluszki znajdują się zawsze na liście z wyprawką dla niemowlaka. Ale rzadko się zdarza, by ich autorzy zwracali uwagę na kształt tych przedmiotów. A zapewniam Cię, że ma on niemałe znaczenie! Na pewno każdy kocyk, czy pieluszka Ci się przyda. Bez dwóch zdań. Ale aby zapewnić malutkiemu dziecku poczucie maksymalnego bezpieczeństwa i jak to było w moim przypadku, zagwarantować spokojny sen oraz szybko i sprawnie utulić w płaczu (Tu jeszcze raz odeślę Cię do wpisu pt. "Nie popełnij mojego błędu tuląc swojego maluszka!"), niezbędny jest właśnie cienki (nie śliski!) kocyk lub pieluszka w kształcie możliwie maksymalnie zbliżonym do kwadratu. Zapewniam Cię, że tradycyjny becik, który też często pojawia się w wyprawce dla niemowlaka, nie spełni tego zadania. Owszem, też go używałam, bo wygodnie jest trzymać w nim dziecko. Natomiast w sytuacjach najbardziej kryzysowych sięgałam zawsze po mój ulubiony pomarańczowy kocyk. Bo tylko on umożliwiał wystarczająco ciasne spowijanie maleństwa. Z każdego innego (prostokątnego, czy grubszego) Córeczka potrafiła wygrzebać się w kilka minut i zaczynała płakać na nowo. Wiem, że to rozwiązanie sprawdza się też doskonale przy kolkowych problemach niemowlaków. Jeśli masz wątpliwości, śmiało zapytaj swoją położną. Każda z nich, jeśli tylko ma wystarczające doświadczenie korzystała z powodzeniem z tego rozwiązania. To, czy powinnaś kupić kocyk czy raczej pieluszkę uzależnione jest od pory roku, w której przyjdzie na świat Twoje maleństwo.
Duży wybór ślicznych muślinowych pieluszek i kocyków o wymiarach 90 x 90 cm i 120 x 120 cm (te większe starczą też dla ciut większego dziecka) znajdziesz na przykład tutaj.
6. Smoczek, który świeci w ciemności
Zanim nie zaszłam w ciążę, nie wiedziałam że takie istnieją. Chodzi o smoczki fluorescencyjne. Pod wpływem naświetlenia (światłem dziennym lub zwykłą żarówką) świeci albo smoczkowy "guziczek" albo uchwyt smoczka. Na prawdę fajna rzecz dla mamy, która karmi nocą. Świecąca funkcja mojego smoczka uratowała mnie już dziesiątki razy od konieczności ponownego usypiania malucha. Z nocnymi karmieniami w moim wypadku wygląda mniej więcej tak, że Mała Muffinka wybudza się w środku nocy 2-3 razy, po tym jak w trakcie snu wypuści z buzi smoczek. Zaczyna czuć wtedy głód i wierci się szukając piersi. Gdybym pozwoliła jej tak "rozwiercić" się na dobre rozbudziłaby się otwierając oczy. A wtedy po karmieniu czekało by mnie minimum 15-20 minut lulania, żeby zasnęła na nowo. Działam więc bardzo szybko. Chwytam dziecko i smoczek, który świecąc sygnalizuje mi swoje położenie. A światło w sypialni jest słabe i gdyby nie jego fluorescencyjność na prawdę trudno by mi go było odnaleźć, bo jestem wtedy baaaaaardzo zaspana. Po karmieniu mam dzięki temu smoczek w gotowości i wkładam go w celach uspokajających i usypiających do budzi od razu Córeczce. Inaczej znów mogłoby mieć miejsce nagłe rozbudzenie (Mała Muffinka jest niestety przy karmieniu, czasem też i po jego zakończeniu bardzo nerwowa - pisałam o tym we wpisie Moje cycostory cz. 1). Teraz, gdy Córeczka ma ponad pół roku dostrzegłam też inną zaletę smoczka. Zaczęłam bowiem stopniowo gasić światło w sypialni, ale wciąż mam kontrolę nad tym co moje dziecko wyrabia w łóżeczku. Czy nie śpi przypadkiem buzią do poduszki, czy odwróciła się w tą czy tamtą stronę. Wszystko oczywiście dzięki świecącemu smoczkowi, który trzyma w ustach ;)
Fajny wybór smoczków świecących nocą znajdziesz na przykład tutaj.
7. Rolety okienne typu "dzień noc"
Ten ostatni punkt na mojej liście to inwestycja obarczona lekkim ryzykiem. Ale ostatecznie ileż można poświęcić w zamian za kilka chwil błogiego snu - Twojego i maluszka! A jeśli byłaby szansa, że powtarzałby się one codziennie, to można rzec, że wygraliśmy los na loterii. Nie wiem, czy każdemu pomogą, stąd to ryzyko. Nie wiem też, na ile faktycznie miały wpływ w przypadku usypiania mojego maluszka. Ale faktem jest, że od pierwszych dni, gdy w domu pojawiła się Mała Muffinka spuszczałam je przy wieczornym usypianiu. Na początku trwało to nawet do godziny, teraz Córeczka zasypia w moment. I zapada w głęboki sen, znacznie głębszy niż te przy drzemkach w ciągu dnia. Wiadomo, fizjologia. Wydaje mi się jednak, że spuszczanie rolet bardzo przyspieszyło naukę wieczornego zasypiania. Pomaga też często o poranku, gdy udaje się nieco "oszukać" ;) dziecko co do pory dnia. Oboje z mężem nie lubimy pobudek o 5.30... więc gdy się zdarzają, to korzystam z faktu, że dziecina dzięki zasłoniętym roletom nie do końca wie, że już wstał dzień. Zazwyczaj jeszcze udaje się nam po krótkiej chwili usypiania skraść około godzinki drzemki. Dlatego za nic w świecie nie dałabym ściągnąć z okna naszych rolet :) Czasem wykorzystuję je również do drzemek w ciągu dnia, gdy dziecko jest wyjątkowo "nakręcone", a wiem, że sen przydałby się mu jak zbawienie. Przyciemnione światło w pokoju pomaga mi Córeczkę wyciszyć.
Polecam oczywiście, by rolety były jak najciemniejsze. Najlepsze wydają się takie zewnętrzne, bo one są w stanie całkowicie zablokować dopływ światła. Ale to spory wydatek, poza tym nie każdy może sobie take zamontować ze względu na elewację budynku. Myślę jednak, że rolety typu: dzień noc czarne - sprawdzą się znakomicie.
A może Ty też masz kilka oryginalnych pomysłów na uzupełnienie wyprawki dla maluszka? Śmiało podziel się nimi w komentarzach! Zapraszam.
Podobał Ci się artykuł? Daj mi o tym znać klikając w "Polub tę stronę" poniżej. Na prawdę bardzo się z tego ucieszę!
9 komentarze: